Kobieta dba o dom, stara się zdobyć jedzenie, zapewnić edukację i ubrania dzieciom. Lista jej zadań i obowiązków jest długa. Odznacza ją zaradność i hard ducha. „Gdyby nie matka, to tutaj nic by nie było. Na plecach nosi dziecko nosi i musi sobie radzić”, wyjaśnia ks. Tomasz Łukaszuk, misjonarz. Dotyczy to dziesiątek tysięcy malgaskich kobiet. Wspaniałych, odważnych i wytrwałych. Każda jednak ma swoją historię, przeżycia, emocje. Nie sposób tego opisać i zamknąć w ramy. Nie sposób ocenić tych, które się poddały. Dlatego ten reportaż to zaledwie wycinek o dziewczynach i kobietach z Madagaskaru.

Nastoletnie ciąże

Problemem wczesnego macierzyństwa i niepełnych rodzin jest brak przygotowania do bycia rodzicem i… odpowiedzialności chłopców. W wieku 15-16 lat dziewczyna zachodzi w ciąże, a jej chłopak ją zostawia. Nie chce być ojcem w tak młodym wieku, woli jeszcze bawić się i dopiero za kilka lat wybrać kobietę, z którą założy rodzinę. Czasami nie powie tego ciężarnej dziewczynie. Zwodzi ją. Opowiada, że pojedzie do innego miasta szukać pracy i będzie się – nią oraz dzieckiem – opiekować. Wyjeżdża i nigdy już się nie odzywa. Jeśli młodzi nie wzięli ślubu lub nie było zawartego porozumienia między rodzinami, to nikt nie może nic zrobić. Nie można podać mężczyzny o alimenty czy domagać się opieki nad dzieckiem. Kobieta może pozwać mężczyznę, jedynie jeśli są małżeństwem.

Przyczyną nastoletnich ciąż jest też bieda i brak opieki. Dziewczęta spędzają dużo czasu samotnie. Rodzice zajęci są pracą lub brakuje ojca, a mama nie zajmuje się dziećmi, które nie chodzą do szkoły przez brak funduszy. Dzieci nie biorą udziału w żadnych zajęciach, które dałyby im poczucie przynależności, wartości, zapewniły dobre środowisko i rozwój. Niepewne i samotne dziewczęta są łatwym celem dla chłopców poszukujących przygód.

Organizowane są spotkania dla dziewcząt, żeby ich przestrzegać przed wczesnym rozpoczęciem współżycia i uważały na obietnice chłopców. Czasami inne młode matki opowiadają o tym, jak zostały oszukane i wykorzystane.

Poród i przedwczesna śmierć

Zazwyczaj porody odbywają się w domach, gdzie nie ma dobrych warunków sanitarnych i higienicznych. Pobyt w szpitalu jest bardzo drogi. Powszechny jest zawód akuszerki – to pielęgniarka przyjmuje porody, dzięki czemu kobiety i noworodki mają zapewnioną jakąkolwiek pomoc medyczną. Młoda mama ma miesiąc, żeby nabrać sił i zorganizować na nowo swoją codzienność. Do pracy musi wrócić szybko, bo nikt nie zapewni jej i dzieciom jedzenia.

Życie na Madagaskarze bywa bardzo, bardzo kruche. Dochodzi do sytuacji, gdy niemowlę, które dopiero co przyszło na świat, umiera z powodu niedożywienia lub choroby na przykład malarii. Według statystyk to dzieci do piątego roku życia najbardziej narażone są na śmierć. Rodzina nie posiada pieniędzy na opłacenie lekarza i leków. Stosują ziołowe herbaty, a wiele bakterii można wyleczyć jedynie antybiotykami. A dzieci chorują też na poważniejsze choroby. Dlatego na Madagaskarze umiera zbyt dużo dzieci…

Praca kobiet

We Fianarantsoa jest pięć fabryk. W żadnej nie są zatrudniane kobiety. Dlatego one poszukują okazjonalnych zajęć. Piorą ubrania, zajmują się drobnym handlem, sprzątają. Zarabiają skromnie. Za wypranie kosza ubrań otrzymują 1000 ariary (proszek zapewnia właściciel ubrań). A cztery kolorowe długopisy kosztują 2 400 ariara, dwa zeszyty 3 600. Dlatego tak trudno wyjść z ubóstwa. Rodzina nie pośle dzieci do szkoły, bo ich na to nie stać. Dzieci w przyszłości, tak jak rodzice, będą pracować za kilkaset ariary. Nie zdobędą zawodu, więc ich sytuacja nigdy się nie zmieni. Zakładając rodzinę, będą zmuszeni posłać kolejne pokolenie dzieci do pracy zamiast do szkoły. Państwo zapewnia minimalną pomoc – miesięcznie 6 000 ariarów, czyli można za to kupić wymienione cztery długopisy i dwa zeszyty.

Nałogi kobiet

Odrzucone przez rodziny kobiety, dziewczęta spędzające całe dnie samotnie, młode matki niosą na swoich barkach wielki ciężar. Czują się odrzucone, przygniecione, nieakceptowane. Niektóre jeszcze jako nastolatki zaczynają dorabiać jako prostytutki. Stoją przy murku i czekają na klientów. Ich życie legło w gruzach, a one nie potrafią same go odbudować.

Kobiety czasami nie dają sobie rady, a ucieczkę znajdują w nałogu. – Dużym problemem jest alkoholizm kobiet. Alkohol jest łatwo dostępny i tani. Kobiety upijają się, widzę jak zataczają się idąc, biją. Widzę to codziennie. We Fianarantsoa jest to nagminne. W innych miastach nie – opowiada ks. Tomasz. Cierpią na tym dzieci. – Chłopiec nie chce iść do domu, bo mama pije. Wysyła go po pieniądze, każe żebrać, a jak nie wróci z pieniędzmi to go bije. Na głowie ma ślady, blizny, jakby go ktoś oblał kwasem.

Praca dzieci

Gdy w rodzinie brakuje ojca, to mamie trudno jest utrzymać dzieci. Wtedy do pomocy wysyłane są dzieci i zamiast do szkoły idą do pracy. Czym się zajmują? Przeważnie szukają dorywczych zajęć. Chodzą do bogatych i pytają o wyniesienie śmieci w zamian za drobną opłatę. Noszą zakupy. Zbierają owoce. Niektóre mamy wiedzą, że edukacja jest ważna, ale nie są wstanie kupić ubrania, zeszytów i wysłać dziecko do szkoły. Gdy rodzina głoduje, to nie ma wyboru. Ważniejsza jest praca dzieci. Priorytetem jest jedzenie.

Pomoc

Gdy dzieci chodzą do szkoły nawet przez kilka lat, to potem łatwiej im znaleźć dobrą pracę. Zarabiając więcej, mogą wspierać rodziców czy rodzeństwo. Dziewczynka o imieniu Elisabeth nie ma mamy. Kobieta zmarła. Tata nie poradził sobie, nie miał pracy, nie było jedzenia. Dziewczynka mieszka ze swoją starszą siostrą, która ma czwórkę własnych dzieci. Elisabeth nie poszła do szkoły, bo nie było na to pieniędzy. Dziewczynka siedziała całe dnie w domu lub chodziła po okolicy. Zauważyli to salezjanie, odwiedzili rodzinę, poznali historię i zaprosili dziewczynkę na zajęcia do oratorium. Przychodzi na zajęcia do oratorium, rodzaju świetlicy salezjańskiej. To jedna z wielu form pomocy udzielanej na placówce salezjańskiej. – Mam tutaj w ośrodku 350 dzieci i mogę powiedzieć, że wszystkie cierpią głód. Jedzą tylko raz dziennie. Ale w ośrodku mogą jeść dwa razy dziennie, otrzymują od nas śniadanie i obiad – opowiada ks. Kanto. Wsparcie otrzymują tam chłopcy ulicy, część z nich przychodzi na zajęcia dzienne, inni mieszkają w Domu Magone. Dla dzieci i młodzieży prowadzone są kursy alfabetyzacji i szkoła zawodowa. Edukacja i zawód jest jedyną szansą na zamianę życia. Wsparciem objęte są też kobiety. – Przychodzą do nas i proszą o pieniądze, bo zostawił je mąż lub dziewczyna zaszła w ciąże, chłopak uciekł, a rodzice wstydzą się i wyrzekają się córki. Czasem wypędzają ją z dzieckiem w domu. Dlatego postanowiliśmy pomóc. Obecnie wspieramy trzydzieści kobiet. Dajemy im szansę na naukę, zapewniamy potrzebne rzeczy do życia – dodaje ks. Kanto.

Chcę pomóc