Dzięki pomocy i wsparciu dobrodziejów lokalnych oraz wspólnoty sióstr udało się we wrześniu rozpocząć kurs dla 20 dziewczynek. Miało być ich więcej, ale nie przyszły, pewnie dlatego, że mają pracę lub inne zajęcia. Nasze dziewczynki ukończyły już pierwszy trymestr. W ostatnim dniu pojechałyśmy z nimi na wycieczkę na plażę w centrum miasta. Były bardzo szczęśliwe, że tak jak inne dzieci mogły również być na takim wyjeździe. Te nasze dziewczyny, którym pomagamy, mają od 8 do 12 lat. Fizycznie wydaje się, że są młodsze, bo przez niedożywienie nie rosły. Teraz, jak zaczną się dobrze odżywiać, to wystrzelą w górę.
Nauka idzie im trochę ciężko, bo nie były przyzwyczajone do siedzenia, były w ciągłym ruchu, czy to w domu, czy na ulicy. Teraz lekcje mają od 8 do 12, potem obiad, który przygotowany jest specjalnie dla nich, a od 13.30 do 16.30 kolejne zajęcia, bardziej praktyczne. Choć idzie im dość trudno, to niektóre już piszą i zaczynają czytać.
W Angoli system edukacji jest taki, że jak dziecko nie pójdzie do szkoły w wieku 7 lat, to potem ma problemy. Nie chcą przyjąć 8-letniego dziecka do żadnej szkoły, więc ono doucza się gdzieś trochę. Są stworzone specjalne kursy, nazywają się modulo i trwają 4 lata, ale one organizowane są dla dzieci od 13 lat. Tam przez jeden rok uczniowie przerabiają program z dwóch klas. My mamy w szkole cztery takie klasy modulo. Niektóre z tych dziewcząt, które w zeszłym roku były kandydatkami do tej klasy specjalnej, udało nam się wdrożyć do tych klas. Jest ich ok. 20-25. Niektóre uczyły się wcześniej w programie „Otwieranie horyzontów”, dlatego już coś potrafią. Ciągle szukamy sposobów, jak tym dziewczętom pomóc.
U nas przed świętami jest bardzo dużo pracy, a jeszcze dwie siostry wyjechały, zostałyśmy we trzy. A w tym czasie pomagamy, ze wsparciem organizacji lub z własnych środków, najbardziej potrzebującym. Przygotowujemy posiłki solidarnościowe. Jutro, 23 grudnia, będzie obiad dla 70 dzieci organizowany przez naszych katechetów, którzy mają dużo zapału do działania i prowadzenia zbiórek produktów. Będę gotować i w szkole zorganizują posiłek. Ja przygotowuję posiłki lub coś w stylu polskiego opłatka w sześciu centrach. Na każde spotkanie przyjdzie ok. 50 dzieci, od tych, co jeszcze do szkoły nie chodzą, a mają bardzo trudne warunki.
Za chwilę przyjdą kobiety i będziemy marynować udka kurczaków dla 360 dzieci na jutro. Dziś po południu i jutro do południa będziemy gotować, a potem pakować posiłki. Mam nadzieję, że w sobotę będziemy mieć trochę czasu dla siebie, żeby przygotować się do świąt, choć Wigilii tutaj nie ma, ale opłatek mam.
s. Maria Domalewska
Info z 23 grudnia: Jestem dziś wykończona, ale szczęśliwa, że wszystko poszło dobrze od wczoraj do dziś popołudnia. Gotowanie pakowanie, rozwożenie i świętowanie z najmniejszymi i ubogimi dziećmi. Posiłki przygotowane były dla 360 dzieci, ale w niektórych centrach był jeden talerz na dwoje lub troje dzieci jeśli to było rodzeństwo. Interesujące było patrzeć, jak jedną łyżką wkładało do buzi ryż jedno dziecko, a potem dawało łyżkę „koledze” przy talerzu. I tak aż opróżnił się talerz.