Davies jest jednym z podopiecznych domu dla chłopców ulicy w Makululu. Wcześniej znikał z domu, zbierał plastikowe butelki, grał w gry i wąchał klej. Tak wyglądało jego dzieciństwo do 2018 roku, kiedy trafił do Ciloto, gdzie biedne, opuszczone i zaniedbane dzieci otrzymują pomoc.
Dzieci z Afryki zmagają się na co dzień z wieloma wyzwaniami. W slumsach i na wsiach muszą przynosić wodę, pracować, pomagać w domu. Edukacja i jedzenie jest dla nich luksusem. Czasami uciekają z powodu złego traktowania lub tracą rodzinę i muszą sami sobie poradzić. W Makululu co czwarte dziecko jest sierotą. Szacuje się, że przebywa tam ponad 5 000 dzieci bez opiekunów. Ich historie są bardzo różne. Zostały porzucone przez rodzinę lub wszyscy z ich bliskich zmarli.
Davies nie poznał ojca biologicznego. Jego mama związała się z innym mężczyzną i mimo dwójki dzieci zdecydowali się na rozstanie. Mama Davies’a opiekowała się piątką dzieci, jednak nie radziła sobie z ich wychowaniem i utrzymaniem domu. Davies lubił grać na PlayStation w mieście, ale do tego potrzebował pieniędzy. Zaczął z innym chłopcem zbierać plastikowe butelki. Jego codzienność zaczęła być ściśle powiązana z ulicą. Źle traktował mamę, więc jej krewni zdecydowali się prosić ojczyma o pomoc. Davies wyjechał do niego na wakacje, ale nie czuł się tam dobrze traktowany i akceptowany. Po powrocie wrócił do starych nawyków, a żeby nie myśleć o problemach, swoim zachowaniu i nie czuć smutku, zaczął wąchać klej. To była ucieczka. Na ulicy trzymały go dwie rzeczy: pieniądze i klej. Tak wyglądało jego życie w 2016 roku. W tym samym czasie trwały akcje, tworzono zbiórkę dla dzieci z Afryki, dokładnie dla tych z Kabwe i dzielnicy slumsów Makululu. W lipcu 2017 roku w domu dziecka zamieszkały pierwsi chłopcy ulicy.
Twoja pomoc Afryce
Ks. Michał, wolontariusze i pracownicy zaczęli coraz częściej odwiedzać dzieci, które mieszkały na ulicy. Pewnego dnia zauważył ich Davies, a ks. Michał podszedł go chłopca i zaprosił go do Ciloto. Zamieszkał tam w 2018 roku. Zajęcia pozwoliły mu zapomnieć o uzależnieniu, a opieka i troska, jaką otrzymał, pozwoliły mu poczuć się potrzebnym. Pierwszy kryzys przyszedł szybko, gdy Davies dowiedział się, że jego mama pojechała do byłego męża. Chłopiec zaczął z kolegą planować ucieczkę. Na szczęście odwiedziła go mama i wytłumaczyła, że tylko w Ciloto będzie bezpieczny, może ukończyć szkołę. Do 2020 roku wszystko było dobrze. Niestety w czasie pandemii koronawirusa odwoływano zajęcia, zamknięto szkołę. Davies pod presją kolegów, którzy przypomnieli mu o dawnych nałogach uciekł. 5 dni mieszkał na ulicy, w 2 dniu ucieczki wrócił do wąchania kleju. Jednak pojawiła się tęsknota za domem, ciepłem, jedzenie i opieką. Davies wrócił do Ciloto.
Te parę dni na ulicy uświadomiło mi jednak, że słowa mamy były prawdziwe, i to jedynie w Ciloto nie chodziłem głodny, niepewny i podejrzliwy wobec każdego. Wróciłem i chcę czas tutaj wykorzystać najlepiej, jak mogę. Co lubię w Ciloto najbardziej? Szkołę, pracę, modlitwę i piłkę nożną – napisał w swoim liście do Was.
Formy pomocy w Afryce są różne. My staramy się zapewnić dzieciom jedzenie, edukację i wychowanie. Zbiórka dla dzieci ulicy i tych, które są samotne nadal trwa. Dołącz do nas i zmieniaj świat na lepszy. Nie czekaj! Już dziś przekaż wsparcie i spełnij marzenia dzieci o bezpieczeństwie.